Data wpisu: 19.06.2015

Jak zostać dziennikarzem – poradnik dla marzycieli

Z doświadczenia wiem, że tytułowe pytanie zadaje sobie mnóstwo młodych osób. Sam je sobie kiedyś zadałem. Ale czasy były odrobinę inne i wtedy duże znaczenie miało po prostu szczęście. Co zatem możesz zrobić dziś, aby osiągnąć swój cel? Jak zostać dziennikarzem?

Chcesz zostać dziennikarzem? Po pierwsze: Pisz!

Rada brzmi banalnie, ale taka jest prawda – bez żadnego doświadczenia w pisaniu nie macie najmniejszych szans, aby od razu zaistnieć w dziennikarstwie. I nie ma się na co oburzać. To specyficzny zawód, raczej z kategorii tych „wymarzonych”, dlatego od przyszłych dziennikarzy oczekuje się, że mają już jakieś podstawy.

Czasy się niestety zmieniły – dziś nie wystarczy wejść do pierwszej lepszej redakcji i zapewnić, że ma się „lekkie pióro”. Bez portfolio, nawet bardzo skromnego, nic nie wskóracie. Swoją drogą, czym jest owo mityczne „lekkie pióro”? Jak to zmierzyć? Osobiście radzę unikać tego frazesu.

Po drugie: Czytaj.

Jak zostać dziennikarzem? Takie pytanie padało w mojej redakcji setki razy. Z ust dziewczyn, chłopców, studentów, licealistów i osób dostatecznie dorosłych. Z reguły starałem i nadal staram się tym ludziom pomóc. Zawsze zadaję pytanie „wstępne”: Jaką książkę ostatnio przeczytałeś/ałaś? Często, zbyt często, odpowiada mi cisza. Wiem, że poziom czytelnictwa w naszym kraju sięgnął już bruku i pełznie kanałami, ale jednak od przyszłych żurnalistów oczekuję nieco więcej zaangażowania.

Musicie czytać, bo to jedyna droga do zdobycia pewnego poziomu elokwencji, wzbogacania swojego słownictwa i szlifowania warsztatu oratorskiego. Czytajcie w zasadzie cokolwiek, nawet gazety codzienne. A z doświadczenia, przykrego, wiem również, że młodzi ludzie mają poważne braki w znajomości współczesnych wydarzeń polityczno-społecznych. No cóż, nie o wszystkim przeczytacie na Facebooku.

Po trzecie: Specjalizacja.

Zastanawiacie się, czy wybrać studia dziennikarskie? Osobiście nie radzę. Sam takich nie skończyłem i jakoś z tym żyję. Z wykształcenia jestem – pisząc ogólnie – specjalistą w posługiwaniu się językiem ojczystym. To mi się bardzo przydaje, bo nie mam problemu z „wyginaniem słów i zdań”. Dziś jednak myślę nad uzupełnieniem wiedzy z zupełnie innego zakresu. Dlaczego? Bo dziennikarstwo – to klasyczne – już od dawna prze w kierunku specjalizacji.

Napiszę brutalnie – wykształcony dziennikarz jest w redakcjach kiepsko odbierany. Ma głowę pełną wyobrażeń i frazesów, które do świadomości wpychali mu w dużej części teoretycy zawodu. Jasne, znajomość prawa prasowego i historii rozwoju np. amerykańskich mediów jest podstawą. Nie może być jednak punktem ostatecznym, a na studiach dziennikarskich tak to często bywa. Wiem, o czym piszę, bo studenci lub absolwenci również odbywają praktyki pod moim nadzorem. Po dwóch tygodniach sami przyznają, że nie mieli o dziennikarstwie newsowym pojęcia. Jeszcze raz – specjalizujcie się w dowolnej, ale w możliwie wąskiej dziedzinie.

Po czwarte: Myśl samodzielnie i bądź odporny.

Nie znoszę, gdy młodzi ludzie, planujący karierę dziennikarską, nie potrafią podjąć dyskusji na jakikolwiek temat. Bez tej umiejętności nie macie czego szukać w zawodzie. Wiem, są setki portali, gdzieś miejsce się znajdzie. Ok., jeśli to jest cel, to ja się nie wtrącam. Ale w tradycyjnych mediach nikt nie będzie Was prowadził za rękę. Przyjdzie dzień, gdy trzeba będzie iść na poważny materiał, wejść na antenę, albo zrobić relację na żywo. Wtedy wymagana będzie od Was inwencja, przebojowość, kreatywność i – nie bójmy się tego stwierdzenia – bezczelne stawienie czoła wyzwaniu.

Moment próby jest kluczowy – szlifuje przyszłego dziennikarza. Zapytajcie doświadczonych reporterów. Ja nie znam żadnego, który powiedziałby: „Nie, takiego materiału nie potrafiłbym zrobić.” Jest coś takiego, jak dziennikarska inteligencja. Nazwijmy ją intuicją. Do jej wyostrzenia potrzebna jest jednak umiejętność samodzielnego myślenia. Musisz sobie poradzić w każdej sytuacji. Płakać, pić na umór i śnić koszmary możesz dopiero po wysłaniu materiału.

Po piąte: Pomóż szczęściu.

Wiecie, kogo najczęściej przyjmuję na staż w redakcji? Może inaczej – kogo przyjmuję najchętniej? Ludzi, którzy napisali skromnego, pokornego maila, nie mają nic wspólnego z obowiązkowymi praktykami, chcą tylko popracować w newsach. Od razu zapraszam takich delikwentów. Dlaczego? Bo wiem, że mają w życiu jakiś jasny cel. Chcą coś robić. Praktykanci uczelniani – wierzcie mi – w dużej większości się nie angażują.

Sam do mediów trafiłem w wieku 18 lat. Pracowałem za darmo, latałem na sondy uliczne, byłem pomagierem reporterów. Ale do nikogo nie miałem pretensji. Chciałem się tego nauczyć i się nauczyłem. Wtedy zrozumiałem, jak zostać dziennikarzem. A później ktoś dał mi szansę i udało się ją wykorzystać. Musicie więc pukać do redakcji, słać maile, podrzucać portfolio, dzwonić i o sobie przypominać. Z 10 redakcji odpowiedzą może 3. W jednej macie szansę zostać na stałe.

Po szóste: Dbaj o język.

To współcześnie może się wydać warunek wręcz idiotyczny, skoro portale internetowe, ba – nawet poważne gazety, pełne są błędów stylistycznych, interpunkcyjnych czy ortograficznych. Nie wspominając już nawet o moim ulubionym, a słyszanym zbyt często w stacjach radiowych i telewizyjnych – „dwutysięcznym trzynastym roku”. Dla mnie i dla wielu odbiorców, poprawność językowa nadal jest ważna.

Dawniej dziennikarze musieli znać podstawy gramatyki. Dziś nikt tego nie wymaga. W efekcie źle skonstruowane zdania czytają inni i przekazują błędy dalej. Rodzi się niebezpieczno zjawisko językowej laicyzacji. Dlatego zachęcam – korzystajcie ze słowników, posiłkujcie się chociażby Googlem. Piszcie i mówcie po polsku. Nie używajcie niepotrzebnych zapożyczeń z języka angielskiego. Większość tych słów ma swoje odpowiedniki w polszczyźnie. Czyż tekstmistrz nie brzmi piękniej, niż pospolity copywriter?

Po siódme: Nie kieruj się marzeniem o wysokich zarobkach.

Obalamy mit – dziennikarze w Polsce zarabiają skandalicznie mało. Średnią mocno zawyżają branżowe gwiazdy, znani prezenterzy i czołowi komentatorzy, który pracują na podstawie kontraktów. Im dalej od Warszawy, tym większe różnice. Nie będę wchodził w szczegóły, ale jeśli mieszkasz np. w Toruniu i redakcja proponuje Ci na start minimalną krajową plus „wierszówkę” – bij pokłony i bierz tę robotę. Rzeczywistość często bywa jeszcze gorsza.

Jeśli chcesz żyć z pisania, czy mówienia – musisz to robić często, notorycznie, obsesyjnie. Albo mieć szczęście. W wyborze drogi w tym zawodzie powinno pomóc jedno z moich ulubionych powiedzeń związanych z branżą: „W dziennikarstwie jest niesprawiedliwy podział. Telewizyjni – mają pieniądze. Gazetowi – mają prestiż. Radiowi – nie mają nic.”

Na koniec: Głowa do góry!

Wiesz już, co zrobić, aby zostać dziennikarzem. Jeśli przebrnąłeś przez ten krótki poradnik i nadal chcesz brnąć w ten zawód (musisz być naprawdę twardym zawodnikiem), gratuluję. Wbrew wszystkiemu to naprawdę bardzo fajny zawód. No i nadal dość prestiżowy. Skoro mamy zostać kolegami po fachu, mam do Ciebie prośbę. Nie zaniżaj poziomu. Zarówno jeśli chodzi o jakość warsztatu, jak i stawek za swoją pracę.


Autor wpisu:
Michał Wynarski Soluma Content

Cenisz sobie naszą wiedzę?

Wykorzystaj ją dla dobra Twojej firmy! Sprawdź ofertę copywritingu/content marketingu i zamów potrzebne Ci usługi lub skorzystaj z darmowej konsultacji z ekspertem.

Darmowa konsultacjaSprawdź cennik

Stosujemy pliki cookies. Jeśli nie blokujesz tych plików (samodzielnie przez ustawienia przeglądarki), to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Zobacz politykę cookies.
Przewiń do góry